niedziela, 8 stycznia 2017

,,Normalna" Rozmowa #3

  -Bardzo głośny hałas-
D- (zbiegam na dół)  co tu się k###a dzieje?!
J- fajna piżama. A raczej jej połowa.
D- (patrzę w lustro)  aaa. Wczoraj zasnęłam zanim założyłam bluzkę.
J- w staniku wyglądasz lepiej niż w koszulce.
D- (malinka)
Leo( L.)- (wbiega do pokoju)
M- nie uciekniesz mi! (goni go)
L.- (wpada na mnie)
D- (przewraca się)
L.- (leży na mnie)
D- Emm... Siemka Leo?
L.- Siema... Fajna piżama...
D- (jeszcze większa malinka) dzięki...
L.- (wstaje i pomaga mi wstać)
D- (wstaję z pomocą Leo)
L.- to... Co robimy?
D- chodźmy do mojego pokoju.
L.- Kk
D- Hoodie!!!
H- (Podchodzi) t-tak?
D- teraz Ty prowadzisz wywiad. Ja mam pewną... Sprawę do załatwienia (patrzy na Leo).
L.- (malinka)
H- O-oh. O-ok.
D- wiec my idziemy a ty... No... Rób co chcesz.
L.- nom
D, L.- (idą na górę)
H- (chrząka)  więc zacznijmy od prostych pytań.
Wszyscy- O-O to ty się nie jąkasz?
H- Na razie nie. A więc, wracając do pytań. Jeff.
J- hmm?
H- czemu akurat noże?
J- w sumie... " A Few Momemts Later".........  Bo tak.
Wszyscy- (facepalm)
H- Candy.
C- Jup. To moje imię.
H- chyba każdy to wie.
Victoria(V)- Nom
J- dafuq? Kto cię tu wpuścił?
V- Diana.
J- rozumiem.
H- przynajmniej ktoś z mózgiem do nas dołączył (patrzy na Jeffa)
J- zaje-k###a-biście.
B- (tarza się ze śmiechu)
V- co im odpierdala?
H- to co zwykle. Głupota. Odmóżdżenie.
V- rozumiem xD
H- xDD
V- A tak w ogóle to gdzie Dian?
H- Nie pytaj xD
V- xD
Vincent(V.)- Pojebane xD
V, H- O-O ktoś ty?
V.- Vincent. Jestem z ,,zespołu" Białych Kruków.
V- aaa (olśnienie xD)
H- ktoś jeszcze tu jest kogo nie znamy?
Samantha(S)- Ja.
V- czyli?
S- Samantha (wyciąga rękę w stronę Victorii)
V- Victoria (chwyta i potrząsa ręką Sam)
S- mam złą wiadomość.
V- jaką?
S- Dian przyprowadziła ze sobą Shdowa i Ravenę.
Wszyscy(nie licząc Vinca)- kogo???
Shadow(S.)- Hau Hau xD
Ravena(R)- Kra kra xD
J- Seriously? Ptak I kundel?
S.- Ja ci k###a dam kundla.
R- nie spinaj się bo ci żyłka pęknie xD
V, V., H, J, S- xD
C- więc co z tym pytaniem?
H- Aaa sorr.  Zapomniałem o tobie xD
Wszyscy- xD
C- więc?
H- Dlaczego jesteś taki głupi?  xD
C- O-O
Wszyscy- xDD
V.- czas na idiotyczne pytania xD
R- to ja zacznę. Czy to prawda że jeżeli nie wiesz, że wiesz, to wiesz że nie wiesz?
Wszyscy- coooo xD
R- to co słyszeliście xD
K- (wchodzi) elo wszystkim
Wszyscy- Eloo!
K- gdzie Dian?
C- pogadajmy na osobności...
K- O-O Kk
C, K- (idą do pokoju obok)
J- ej ej
S- co?
J- może poobgadujemy Dianę?
S- Ja jej tego nie zrobię.
V- Ja też nie.
R, S., H, V.- nie ma szans.
H., A- dobry pomysł.
H- kto tym razem?!
H.- Hans
A- Adam
H- Hoodie
R- Ravena
S.- Shadow
S- Samantha
V- Victoria
V.- i ja!!
Wszyscy- (facepalm)
V- następne pytanie! W pokoju było   ,, coś i nic",, coś " wyszło drzwiami, a ,, nic" oknem. Co zostało w pokoju?
J- nic?
V- wyszło oknem.
H- coś?
V- wyszło drzwiami.
V.- w pokoju zostało ,, i"
V- brawooo!
Wszyscy- (facepalm)
K,C- (wchodzą)
K- rozumiem...
C- to musiało kiedyś nastąpić.
B.- morgen
J- kto tym razem?
B.- Bill Cipher. Dla nieznajomych.
J- Ooooooo Ten Bill Cipher?!
B.- (odsuwa się na bezpieczną odległość) taaaak...
J- co cię tu sprowadza?
B.- siostra.
J- czyli?
B.- Diana.
J- rozumiem.
B.- więc gdzie ją znajdę?
J- eeeeeeeeee
V.- poszła na bara bara.
B.- poszła do swojego pokoju?
Wszyscy - nom
B.- idę po nią.
Wszyscy- idziemy z Tobą.
B.-  Kk
Wszyscy- (idą na górę)
B.-(puka)
D- wejść.
B.- Diana...
D- Brat? Co ty tu robisz? Myślałam że rozwalasz kolejną galaktykę.
B.- Właściwie to ja przyszedłem po ciebie.
D- Po co? Chcesz mi jeszcze bardziej zjebać życie?
B.- Wiem że jesteś na mnie obrażona, ale potrzebuję twojej pomocy.
D- Hrabia nie wpierdalać się?
B.- Daj już spokój. Pomożesz mi czy nie?
D- Mogę.
B.- Gdzie masz swój strój?
J- Że co?
D- Widzisz jak Bill jest ubrany?
J- Nom
B.- Diana ma taki sam tyle że tam gdzie u mnie jest żółty niej jest to... Ej Diana. Jak określić ten kolor?
D- Cyanowe Galaxy
B.- właśnie.
D- to ja zaraz wracam ( idę się przebrać)
L.- (idzie za mną)
B.- A ty gdzie? Może byś uszanował jej prywatność?
L.- Może mi się tylko tak wydaje, ale odnoszę wrażenie że dla Dian znaczę więcej niż ty. Poza tym gdyby nie ja Diany by tu teraz nie było. Siedziała by teraz dalej na skraju klifu załamana tym co się wydarzyło. Więc wiedz że nie pozwolę aby kiedykolwiek była samotna, jasne?!
B.- nie denerwuj się. Nie opłaca się.
L.-(idzie do mnie)
B.- co on taki nerwowy?
V.- Leo już taki jest. Troszczy się o Dianę.
B.- A to czemu?
S- Leo to chłopak Diany.
B.- Oh. Rozumiem.
D, L.- (Wchodzimy)
D- i jak wyglądam?
B.- (mówi pod nosem) jak zawsze olśniewająco.
L., J, V., B, H, S., J.T.T.M.,C, L, L.J, E.J- Pięknie!
D- Dziękuję!
B.- no Dian. Musimy spadać.
D- zaczekaj. Muszę pożegnać się ze wszystkimi.
B.- kk
D- Żegnajcie ziemianie!
Wszyscy- Żegnaj Diano!
D- Do zobaczenia!
Wszyscy- Nara!
D,B.- (wychodzą)

piątek, 23 grudnia 2016

Polowanie na Anubisa (a raczej na odwrót).

No cóż... Jestem w Egipcie i jest mi z tym bardzo dobrze. Przyjechałam dwa miesiące temu i zdążyłam poznać Anubisa. Anubisa łączono z mumifikacją i ochroną zmarłych w ich podróży do zaświatów. Zwykle przedstawiano go jako człowieka o głowie szakala lub w postaci czarnego zwierzęcia psa bądź szakala z przewiązaną szyją i cepem w zgięciu tylnej nogi. W starożytnym Egipcie szakal był zazwyczaj kojarzony z cmentarzami, ponieważ odsłaniał ludzkie zwłoki i je zjadał.Charakterystyczna czerń, w jakiej wyobrażano to bóstwo, nie miała nic wspólnego z szakalem, lecz z barwą rozkładającego się ciała i czarną glebą doliny Nilu, która symbolizowała odrodzenie.W kontekście grobowym Anubis zawsze jest przedstawiany jako towarzysz mumii zmarłego, którego ma strzec. Podczas balsamowania preparator mumii był rytualnie przebrany za niego wkładając odpowiednią maskę. Scena ważenia serca z Księgi umarłych zwykle pokazuje Anubisa dokonującego pomiaru decydującego, czy zmarły może wejść do podziemi – królestwa Ozyrysa. Pieczęcie grobowe z okresu Nowego Państwa przedstawiają to bóstwo na szczycie dziewięciu łuków, co miało symbolizować jego dominację nad nieprzyjaciółmi Egiptu. To był jego naukowy opis. On w rzeczywistości taki nie jest. Jest miły, towarzyski i zabójczo przystojny. Ze wszystkich bogów w egipskim panteonie Anubis wydaje się być postacią najbardziej samotną, odległą i tajemniczą. Jego zwierzęcy symbol – szakal do tej pory wywołuje nieprzyjemny dreszcz na plecach, a skojarzenie z cmentarzami i mumiami raczej nie wpływa na ocieplenie jego wizerunku. Mimo to w starożytnym Egipcie cieszył się wielkim szacunkiem i zaufaniem. Wiązało się to z misternie utkanym, religijnym systemem, który po śmierci całkowicie powierzał duszę człowieka Anubisowi. Ze wszystkich bogów w egipskim panteonie Anubis wydaje się być postacią najbardziej samotną, odległą i tajemniczą. Jego zwierzęcy symbol – szakal do tej pory wywołuje nieprzyjemny dreszcz na plecach, a skojarzenie z cmentarzami i mumiami raczej nie wpływa na ocieplenie jego wizerunku. Mimo to w starożytnym Egipcie cieszył się wielkim szacunkiem i zaufaniem. Wiązało się to z misternie utkanym, religijnym systemem, który po śmierci całkowicie powierzał duszę człowieka Anubisowi.Ze wszystkich bogów w egipskim panteonie Anubis wydaje się być postacią najbardziej samotną, odległą i tajemniczą. Jego zwierzęcy symbol – szakal do tej pory wywołuje nieprzyjemny dreszcz na plecach, a skojarzenie z cmentarzami i mumiami raczej nie wpływa na ocieplenie jego wizerunku. Mimo to w starożytnym Egipcie cieszył się wielkim szacunkiem i zaufaniem. Wiązało się to z misternie utkanym, religijnym systemem, który po śmierci całkowicie powierzał duszę człowieka Anubisowi. Szakalogłowy bożek miał za zadanie bezpiecznie doprowadzić ją przed oblicze Ozyrysa, wykorzystując swoją siłę, spryt i umiejętności w walce, żeby ochronić biedną duszyczkę przed groźnymi demonami, czyhającymi na jej drodze.A, że ponoć nie należał do wyjątkowo rozmownych i towarzyskich osób, być może dlatego jednocześnie obok szacunku, budził w ludziach strach. Po godzinach zajmował się równie ponurym zajęciem – a mianowicie mumifikacją. Z tego powodu jest uważany za patrona balsamistów. Ponadto w formie szakala strzegł nekropolii, odstraszając rabusiów grobów i demony zawsze gotowe zapolować na niewinne dusze. Wyobrażenie przedstawiające Anubisa jako skrzyżowanie pustynnego psa, wilka i szakala wzięło się jeszcze z czasów, kiedy Egipcjanie nie potrafili budować tych dobrze nam znanych, wystawnych i szczelnych grobów, zamiast tego po prostu ustawiając wokół nich kamienie. Świeżo pogrzebane zwłoki były wówczas świetnym kąskiem dla wygłodniałych watah hien, szakali i pustynnych psów. Przerażeni tym Egipcjanie postanowili sięgnąć do magii ochronnej. Kapłani wybrali pustynnego psa za strażnika spokoju umarłych. Od tej pory wejścia do grobów zaczęto pieczętować jego wizerunkiem, co miało zapewnić bezpieczeństwo całemu cmentarzowi. Co ciekawe czarny kolor nadany temu bóstwu nie powinien się kojarzyć z sierścią szakala. Ma on bowiem przypominać rozkładające się ciało i czarnoziemy doliny Nilu, powszechnie kojarzone z odrodzeniem. 
-Kolejna strasznie ciekawa historia z życia wzięta. No fajnie, ale przejdźmy do rzeczywistości.
-Anubis! :3 nie zauważyłam kiedy wszedłeś.
-Muszę ci coś powiedzieć.
-Tak?
-Cz-czy zostaniesz moją dziewczyną?
-Tak!
(wspominałam już że jesteśmy w moim wynajętym mieszkaniu, a dokładniej w sypialni? Nie to już wiecie.)
Chciałam coś powiedzieć, lecz on zamknął mi usta pocałunkiem.
-Cieszę się.
-Ja też.
w tym momencie on pocałował mnie namiętnie. Od Razu odwzajemniłam pocałunek. Anubis lekko popchnął mnie na łóżko. Nie przestając mnie całować zaczął zdejmować moją bluzkę...Gdy pozbyliśmy się już wszystkich ubrań.... Wiecie co było potem.

,,Znaleziska z daleka i bliska" #1

Jest piękne słoneczne po południe. Postanowiłam przejść się na rynek. 
- Diana!
Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić ktoś rzucił mi się na szyję.Był to mój znajomy Nathan.
D - Eeee...
N - Sorka.
D - Nie, spoko, nic się nie stało.
N - Gdzie idziesz? 
D - Na rynek, idziesz ze mną?
N - No spoko.
Po około piętnastu minutach naszym oczom ukazał się cudowny ratusz z wielkim zegarem. 
- Więc gdzie teraz idziemy? 
- Szczerze? Nie mam pomysłu gdzie te... 
Moją uwagę przyciągnęła witryna sklepowa z napisem „znaleziska z daleka i bliska"
- Może się tam wybierzemy? - zapytałam wskazując  na sklep. 
- Jak chcesz - odpowiedział mimo chodem .- Więc gdzie teraz idziemy? 
- Szczerze? Nie mam pomysłu gdzie te... 
Moją uwagę przyciągnęła witryna sklepowa z napisem „znaleziska z daleka i bliska"
- Może się tam wybierzemy? - zapytałam wskazując  na sklep. 
- Jak chcesz - odpowiedział mimo chodem .
Weszliśmy do niewielkiego pomieszczenia w którym było pełno starych rzeczy. 
- Witajcie moi mili . Co was tu sprowadza? - zapytał sprzedawca który miał około 60 lat. 
- Zaciekawiła mnie witryna sklepowa.
- Nie ciebie jedyną. 
Postanowiłam iść się rozejrzeć. 
- Dziewczynko!  Jak ci na imię?
- Diana a co? 
- Chodź mam coś dla ciebie. 
Gdy do niego podeszłam on wręczył mi pudełko z którego przeważnie wyskakiwał pajacyk. 
Postanowiłam zabrać tajemnicze pudełko do domu. Mijały kolejne godziny. Wieczór był co raz bliżej. Własnie zgasiłam światło, gdy usłyszałam dziwny dźwięk w korytarzu. Postanowiłam iść sprawdzić co to było. 

Zemsta jest sodka #1

Dzisiaj jak co roku odbywały się zawody pływackie na Czechowicach. Był ciepły słoneczny dzień. A dokładniej 10 rano. Moja NPNZ też tam była. Marta była sama z bratem, Kubą, który brał udział w zawodach. za dziesięć minut miały się zacząć zawody. Postanowiłam pogadać z Sam (Samanthą). Nagle zza krzaków wyskoczył... Rake? Zaatakował wszystkich oprócz mnie Samanthy i Nathana Tylko nasza trójka przeżyła. Chwilę po tym zdarzeniu przyszedł Eyeless Jack. Po pewnym czasie dołączył do nas Ben. Samantha spoglądała to na mnie, to na chłopaków. Widać było że nie za bardzo rozumiała o co tu chodzi, więc wytłumaczyłam jej wszystko dokładnie. Chłopcy zabrali naszą trójkę do rezydencji. W końcu dotarliśmy na miejsce. Przywitała nas kłótnia Tobiego z Maskym. Jak się okazało kłótnia dotyczyła mnie. Poszło o to co jest dla mnie lepsze gofry czy sernik, więc im powiedziałam że lubię i to, i to. Po dość długiej chwili, podszedł do mnie Ben i powiedział że będę dzieliła z nim pokój. W sumie to nawet cieszyłam się że dzielę pokój z Benem, a nie na przykład z Jeffem (każdy wie czemu). Timeskip. Nastał wieczór. Postanowiłam pograć z Benem. Po graniu (i wygraniu) z Benem, postanowiłam iść na polowanie z Meyrin i Berry. Wspominałam już wam o moich wilczycach które tak samo jak ja potrafią zmieniać się w przeróżne zwierzęta i mówić i które przyniosłam do rezydencji jako koniki polne? Nie? To już wiecie;). Tej nocy było bezchmurne niebo i księżyc w pełni. Idealna pora i pogoda na polowanko, nie uważacie? w końcu i tak wybrałam się na polowanie. Nie robiłam tego od miesięcy. Meyrin stwierdziła że nie chce jej się iść, więc poszłam tylko z Berry.
 nie minęło wiele czasu gdy Ben zaczął mnie szukać (podejrzane). Gdy mnie znalazł postanowiliśmy pójść do domu. po powrocie do domu postanowiłam powiedzieć Marcie o Meyrin i Berry. Ona tylko zrobiła na to wielkie oczy...

,,Normalna'' Rozmowa #2

B.D- Crazy! Wstawaj!
C-Czemu mnie budzisz!?
C-Lubię spać…. [ziew]
B. D- Mamy malutki problem.
C-Jaki?
B. D- Przyłapałam Jeffa z Liu na sama wiesz czym.
C-Eeeeeeeee
B. D- Moja reakcja była podobna.
C-Eeeee to co robimy?
B. D- Może…
J- Nawet o tym nie myśl
B. D- Teraz jak o tym mówisz .
J-O-o
B. D- Może powiemy o tym innym?
C-Może Slender im to powie, jak wyczyta z naszych myśli, bo ja nie dam rady tego w prost powiedzieć…
B. D- Toby!
T-He?
B. D- Przyłapałam Jeffa z Liu na sam wiesz czym.
T- Czyli Mamy Liu i Jeffinę.
J, L-O-o
B. D- (chichot)
C-No ty to masz sposoby Diana!
C-A Jeffino, obiad rób!!!
B. D- T ja idę do sklepu po coś zjadliwego. XD
J- No dzięki wiesz?
B. D – wiem
J-(facepalm)
C-Czekaj idę z tobą!
J-Co wy macie do mojego jedzenia!?
C-Dużo!
B. D-Kagekao idziesz z nami?
K- A gdzie idziecie?
B. D- Po coś do żarcia i jakieś fajne ciuszki.
K- To idę!
C-Ok ktoś jeszcze chcę, nie?
C-To idziemy!
K- nie mogę się doczekać momentu w którym będziesz przymierzała nowe ubrania.
B. D-(malinka)
C-[udaje że nie słyszała] idziemy!
B. D- Let’s go everyone!
J- w brytyjkę się bawisz?
B. D- nie w amerykankę bo brykyjki to dekle.
J-( facepalm)
C-No prawda Diana, brykyjki to dekle!
B. D- przy okazji możemy iść na buble tea
C-No możemy, co myślisz Kageako?
K- Co ona lubi to i ja.
B. D- Dzięki , przynajmniej jedna osoba mnie wspiera.
C-Ok, to idziemy.
*time skip*
B. D-Jakie smaki wybierasz Crazy?
C-Zaskocz mnie!
B. D- No to może herbata jagodowa + kulki o smaku mango + kawłki posiekanego liczi + posiekany ananas?
C-No ok
B. D- Kagekao a ty co bierzesz?
K- to co ty.
B. D- czyli trzy razy to samo
C-Nigdy takiej mieszanki nie brałam, ale zawsze musi być pierwszy raz, nie?
B. D- Ta
*time skip (powrót do domu) *
B. D- to co robimy?
C-Nwm
B. D- zagrajmy w prawda czy wyzwanie!
J-Tak!!
B. D- Ty tam rób obiad.
C-Jeffina ty rób obiad, a my się pobawimy!
B. D- Crazy, pytanie czy wyzwanie?
C-Pytanie! 
B. D- Kogo z rezydencji lubisz najbardziej?
C-Ale z creepypast, czy ciebie też liczyć?
Bo jak z tobą, to ty, a jak bez ciebie to Hoodie, bo jako jedyny zbędnie nie marudzi, jak Jeffina.
B. D-Też tu mieszkam.
C-To znasz odpowiedź, a swoją drogą kto jeszcze z nami gra?
B. D- Wszyscy oprócz Jeffiny, Operatora i Sally.
C-Hehehe.
[Kręcę butelką wypada Toby]
C-Prawda czy wyzwanie?
T- Eee… Wyzwanie?
C-HEHEHHE
C-Zrób sam sernik i go zjedz.
T-COOOOOO!!!!!!!
C-To co słyszałeś!
HEHHHEH
B. D- Zapomniałam dodać że ten kto nie zrobi wyzwania albo je to co ugotuje Jeffina, albo spędza resztę gry na kolanach Candiego
T- Dzięki.
B. D- Nie ma za co.
T-(robi sernik i z obrzydzeniem go je)
C-HEHHEHE
J-CO WY MACIE DO MOJEGO JEDZENIA!!!!!!!!!!!!!!!!
J-WEŚCIE ONO JEST PYSZNE! [Je swoje jedzenie i biegnie rzygać]
(Toby kręci butelką wypada na mnie)
T- Diana prawda czy wyzwanie?
B. D- wyzwanie.
T- Siedź u Candyego na kolanach do końca gry.
B. D- No dobrze.
C-Kręcisz?
B. D- Kręcę (kręcę butelką wypada na Jasona)
B. D- prawda czy wyzwanie?
J.T.T.M- Wyzwanie
B. D- Zatańcz z Crazy tango.
C- O-o
(Crazy zmarła na zawał i teraz jest cieniem i tylko wtedy kiedy chce można ją dotykać, a teraz jej nie widać [XD])???

,,Normalna" Rozmowa #1

B.D- Crazy co sądzisz o... Jeff nie patrz tak na mnie.
B.D- Jeśli chodzi o… JEFF ODSUŃ SIĘ ODE MNIE!
J- ale tak ślicznie dziś wyglądasz.
B. D-O-o
L. J-(chichot)
B. D-MORDA W KUBEŁ!
L. J- Ok.
B.D- na czym to ja? ach tak. Więc Crazy co sądzisz o swojej klasie?
C- Nie przepadam za nią. Poza tym ja mam samych debili w,klasie, no i już mieliśmy od pał.
Taki śmieszny, że też chłopaków tak łatwo zmylić…
B.D- czemu jej nie lubisz?
C-Ja jak już mówiłam mam debili, szarą myszkę, troszkę diwę [bo nie do końca], podrywacza, tak szaloną dziewczynę, że nie opiszę słowami.
No to tak w skrócie moja klasa.
Wiesz, ja mam nie równo pod sufitem, bo moje koleżanki [stare] się o mnie bały i mówiły, że prawie utonęłam, ale ja nawet wody nie dotknęłam!
Ta, pewnie nic nie zrozumiałaś, więc chodzi o to że jest rzeka i jest tam beton pod kątem i ja na nim stanęłam i sobie normalnie chodziłam, a inne dziewczyny były przerażone i zaskoczone.
Czy ja jestem chora, czy to oni są chorzy?
Bo nie rozumiem czego się bali, ta rzeka niebyła głęboka.. 
B. D- „Cicha woda brzegi rwie,, nie zapomnij o tym.
B- Diana! Masz jakieś plany na…
B. D- (butem mu w morde)
L. J – (chichot)
T- Co…
B. D – MORDA W KUBEŁ. L. J Coś ty im dał do cholery?!
L. J – A nic. (Chichot)
B. D- (westchnienie)
C-Eee ok, L.J. co im zrobiłeś do jasnej cholery!?
C-Nie zapomnę
J-Ta, bo ty masz super pamięć [sarkazm]
C-MORDA W KUBEŁ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
[Butem mu w ryj]
C-Na czym skończyliśmy?
B. D- (XD) Na,, NORMALNEJ” rozmowie.
C-Ok to o czym ,,NORMALNIE” porozmawiamy teraz? [XD]
B. D- Jak porządnie przywalić innym patelnią w mordę.
Wszyscy-O-o
C-HEHE No więc tak, trzeba mieć dobrą patelnię i silnie się zamachnąć.
C-Co jeszcze dodasz?
B. D- Trzeba wybrać kogoś do ćwiczeń. Jeff, chodź tu
J- O-O mnie tu nie ma.
B- Aha a ja jestem świętym Mikołajem.
J- No raczej jego elfem.
B. D- EJ Jeff wiesz jak jest dzieńdobry po niemiecku?
J- Nie.
B. D- BUTEM W MORDE!
C-No to może Liu!
L-Czemu akurat mnie!
C-Bo to po rodzinnemu!
L-Ta to ty siostra wielkiej stopy, tak?
C-A wiesz co to znaczy brzydki ryj?
L-Wiem i co?
C-Taki właśnie ci funduję!
[BUTEM W RYJ]
B. D- Candy (wołam słodkim głosem)
C- Tak lizaczku?
B. D – zrobisz coś dla mnie?
C- dla ciebie zawsze .
B. D- Przybliż się bardziej.
C- (przybliża się).
B. D- (daje mu z patelni w łeb) za blisko!
C-HAHAHHAHAHHAHAHHAA
B. D- No dobra. Pod ścianę. Zaczniemy od naj głupszego. Jeff!
J- co ja?
B. D- POD ŚCIANĘ!
J- No dobrze.
B. D- Reszta ustawcie się tak jak chcecie.
C- Lizaczku zobacz kto przyszedł.
K- Kekeke.
B. D- Kagekao! :3
K- Witaj Diano, co tam u ciebie?
B. D- A nic.
C-Ok co tam Kageako?
K- Jeśli chodzi o stan zakochania to bardzo dobrze.
C-W kim się zakochałeś?????
K-(patrzy na mnie) a w takiej jednej
B. D- (malinka)
Wszyscy- Ooooooo
C-Oooo
B. D- Kagekao?
K- Hę?
B. D- Masz jakieś plany na wieczór?
K- Nie.
B. D- To może przyjdziesz do mnie?
K- Ok.
Wszyscy- O-o
C-To ja nie przeszkadzam…
B. D- Nie spoko to dopiero wieczorem. A teraz…
K- (przytula mnie) To do wieczora skarbie.
J-O-o
B. D-pa. Więc teraz…
C- Ja też chcę.
B. D- MORDA W KUBEŁ. A więc teraz Jeff pożycz mi na chwilę swoją,, magiczną” chusteczkę
J- Ok.
B. D- Candy zamknij drzwi i daj mi klucz.
C-(zamyka drzwi i daje mi klucz)
C-Eeee
B.D- Ej Crazy masz swoją chusteczkę?
C-Masz [podaje chusteczkę]
B.D- hmm… Crazy ?
C-Hm?
B.D- Może zrobimy chłopakom make-up?
Wszyscy-O-o
C-Ok, ja Jeff’a! [Chytry uśmiech]
J-Nie!!
C-Tak!
B.D- To ja biorę …. Candyego!
C- (wycofuje się pod ścianę)
C-To nie jest aż tak straszne [chytry uśmieszek]
[Jeff ucieka, a ona go goni]
[związuje Jeffa]
B.D- Candy siad, a będzie nagroda.
C- całus?
B.D- może.
C- to ok.
C-(Zaczyna malować wyrywającego się Jeffa)
*time skip*
B.D- Crazy jak wyszło?
C-KEKEKE ładnie HEHEHHEHE HIHIHIHI
B.D- Zbliża się wieczór ( ͡° ͜ʖ ͡°)
C-Ja zaraz was zostawię, tylko poprawię hehhehe Jeff’a heehhe
-(ktoś się dobija do drzwi)
B.D- Kto idzie otworzyć?
C-Ty, a ja zaraz idę.
C-(Zaczyna malować wyrywającego się Jeffa)
*time skip*
B.D- Crazy jak wyszło?
C-KEKEKE ładnie HEHEHHEHE HIHIHIHI
B.D- Zbliża się wieczór ( ͡° ͜ʖ ͡°)
C-Ja zaraz was zostawię, tylko poprawię hehhehe Jeff’a heehhe
-(ktoś się dobija do drzwi)
B.D- Kto idzie otworzyć?
C-Ty, a ja zaraz idę

Szkicownik Snów #1

Był ciepły letni wieczór. Właśnie skończyłam czytać. Reszta dnia zapowiadała się bardzo przyjemnie. Nie miałam pojęcia co ze sobą zrobić. Wkońcu postanowiłam wybrać się do parku. Zaczęłam pakować rzeczy do torby ,gdy nagle usłysałam dziwny pisk. Poszłam sprawdzić co to było. Schodząc po schodach mijałam co raz to większe plamy krwi które wywoływały u mnie dziwny spokój. Wchodząc do przedpokoju zobaczyłam mojego czarnego dobermana Shadowa z lewą przednią łapą całą we krwi. Szybko odłożyłam torbę i zajęłam się opatrywaniem ran pupila. Po około dwóch godzinach było po wszystkim. Cały przedpokój, pies i ja byliśmy we krwi. Na szczęście rodzice mieli wrócić dopiero za tydzień więc nie przejęłam się zbytnio bałaganem. Wstałam, podniosłam Shadowa i zniosłam go do sypialni. W końcu wyszłam z domu i skierowałam się w stronę mojego ulubionego miejsca w parku, znajdującego się niedaleko domu. Po kilku minutach byłam na miejscu.  Nazwałam to miejsce,  miejscem samotności ponieważ nigdy nikogo tam nie było, ale tym razem siedziała tam staruszka o szmaragdowo zielonych oczach których kolor dostrzegłam w słabym świetle latarni.
-Czy mogę się dosiąść?-spytałam uprzejmie.
-Ależ oczywiście- odpowiedziała miło staruszka. 
-Piękną mamy dziś noc- powiedziałam siadając na ławce.
-To prawda- powiedziała emerytka. 
-Po prostu jak że snów- dodała po chwili namysłu. 
-Ooaaa, ziewnęłam w odpowiedzi- przepraszam. 
-nie musisz przepraszać za to że jesteś zmęczona.
-Po prostu miałam ciężki dzień, proszę pani.
-Mów mi pani Lindo.
-Dobrze pani Lindo. 
-To dobrze Diano. 
Nastała chwila Ciszy. Świerszcze grające swe pieśni w zielonych teatrach, sprawiały że moje powieki stawały się co raz cięższe, aż do momentu w którym została tylko ciemność. 


Gdy się obudziłam była godzina jedenasta rano. Wstałam, aby rozprostować nogi. Wstając z moich kolan spadł niewielkich rozmiarów zeszyt. Podniosłam zeszyt i bez większych oględzin wsadziłam go do torby i skierowałam się w stronę domu. W drodze cały czas myślałam o pani Lindzie i owianym tajemnicą zeszycie. Po chwili byłam pod domem. zostałam tam otwarte drzwi. *hmm.. może nie zamknęłam?*-spytałam samą siebie wchodząc do domu i zamykając dokładnie drzwi. Wzięłam miskę i karmę i poszłam do sypialni. 
-Shadow wstawaj śpiochu.  Śniadanie - zawołałam pupila, gdy nagle przypomniałam sobie o jego ramach, więc podsunęłam mu miskę pod nos. Postanowiłam zjeść śniadanie. Schodząc po schodach przypomniałam sobie że skończyło mi się mleko, wiec poszłam od razu do sklepu. Po kilku minutach szybkiego marszu byłam na miejscu. Wchodząc do sklepu przywitał mnie spory tłum. szybko ominęłam ludzi i wzięłam mleko. Po chwili stałam przy kasie.
-Bip, bip, bip- co chwilę rozlegał się odgłos kasowanych produktów. Nagle włączył się alarm. Zgasły wszystkie światła. Na okna opadły żelazne rolety. Ludzie zaczęli wrzeszczeć.
-K###A!- krzyknął jakiś facet.
-Wyrażaj się!-odkrzyknęła jakaś kobieta.
-Bo co?!
-Coś!
Po chwili poczułam jak nogi się pode mną uginają. Już miałam uderzyć głową o posadzkę, gdy ktoś mnie złapał. 
-Zabiorę Cię z tąd. Nie bój się... Jeszcze nie teraz- powiedział przyjemny męski głos. Po chwili została juz tylko ciemność.